wtorek, 22 lipca 2014
Jakoś ostatnio nie miałam ochoty wszystkiego pisać na bloxie. Może nie działo się nic ciekawego, a może nie miałam czasu? Nie wiem. Jednak teraz postanowiłam napisać o dzisiejszym śnie, który całkowicie mnie załamał. Na wstępie powiem, że w Gdańsku mamy takiego śmiesznego gostka, którego nazywamy "Mroczny Wędrowiec" - chodzi sobie po ulicach w habicie (takim, jak mają mnisi - brązowym z kapturem i sznurkiem w pasie) i z psem strasząc biednych ludzi. Było to tak, że sobie siedziałam z dziewczynami na jakiejś sali i MW jakimś dziwnym trafem siedział ok. 1m od nas. I tak siedzimy, gadamy, a nagle on przysuwa swoją rękę w moją stronę. Później była następna scena - goniłam Mrocznego Wędrowca, on się odwrócił (tylko tak dziwnie, samą głową) i pobiegł. Stwierdziłam, że go nie dogonię i się zatrzymałam. O dziwo, MW też się zatrzymał, ale był w garniturze. Znowu odwrócił głowę, a ja go złapałam przebijając przy okazji balonik, który miał jakoś na torsie (WTF?!). Szliśmy w milczeniu. Ja go chciałam przytulić (?!), on się odsunął, jednak później mnie przytulił (znowu "?!") i dotarliśmy do domu, w którym chyba mieszkałam z przyjaciółkami ze studiów (ale był strasznie dziwny - taka wielka rezydencja, jak z horroru z ogromnymi, chyba 3m szerokimi i ponad 2m wysokimi drzwiami), akurat wychodziło dwóch kumpli z "naszej paczki", a dziewczyny stały w drzwiach. Chłopaki rzucili tekstem: Uwaga, najlepsza część: Jestem na jakiejś wielkiej polanie i uciekam przed nagim gostkiem wyglądającym jak Khal Drogo, który "rzuca" we mnie płomieniami. Po chwili on ucieka przede mną (a przynajmniej tak mi się wydaje, bo okazuje się, że przed jakimś siwym gostkiem w długiej szacie), który ciska w nas ogniowymi kulami. Ja ich unikam (dziwnym trafem jestem jakaś taka zwinna w tym śnie) i trafiają one w gostka. Nagle ja orientuję się, że mogę te kule ognia odbijać i zaczynam to robić (xDDDDDDDDDD) i tak oto kończy się mój wspaniały sen. Dodam jeszcze, że pan Mroczny Wędrowiec był bardzo przystojny (ofc w tym śnie, bo na żywo widziałam go tylko z zasłoniętą twarzą).
A co u mnie? Sesja zaliczona w pierwszym terminie. Średnia sporo ponad 4 (wow). Wakacje spokojne, bo w domciu. Tylko w niedzielę byłam na Gdańsk Dźwiga Muzę no i od piątku jestem z mamą tutaj (że w Gdańsku) i sobie zakupujemy. A mój portfel cierpi... A, i chyba daję sobie spokój z NIM. W sumie to na pewno. Pozdrawiam!
piątek, 16 maja 2014
Siedzę sobie z Kalwasem i... Nie inaczej. Siedzę sobie i patrzę, jak Kalwas gra i kompletnie nie zwraca na mnie uwagi. Tak tylko chciałam się na to pożalić... Bo w końcu widzimy się po chyba prawie 3 tygodniach, a on nawet ze mną nie pogada... Ehh... Dobra nie smęcę dalej, bo się pyta, z kim piszę... Pozdrawiam!
niedziela, 11 maja 2014
Nie dość, że ciągle o Nim myślę, to jeszcze muszę śnić. Kompletny bezsens. Jednakże sen piękny. Może nie chciałabym, żeby spełnił się w całości, ale w niektórych fragmentach - owszem. Tory. On na nich leży (ale tak wzdłuż, nie wiem o co chodziło). Nadjeżdża pociąg. Krzyczę. On ma mnie patrzy. Uśmiecha się. Podbiegam. Każę mu zabrać rękę z torów. Nie robi tego. Ze mną jest jakaś brunetka. Pociąg jest coraz bliżej. Krzyczę. Zamykam oczy. Ona mówi, że zabrał rękę. Czuję ulgę. W następnej scenie widzę moją ciotkę (nie, nie tą u której mieszkam, inną). Wraz z Nim czekamy na przystanku. On mnie przytula stojąc za mną. Jest wyraźnie wyższy. Uśmiecham się. Jestem szczęśliwa. Patrzę na ciotkę. Jeszcze coś mi się śniło. Pamiętałam zaraz po przebudzeniu, ale dość szybko zapomniałam. Wracam do wina i chemii.
niedziela, 27 kwietnia 2014
Jestem w fazie "wiem, że jest zajęty, ale powinien kurfa cokolwiek napisać, zamiast expić" oraz "jakie to jest bez sensu, że po alko jesteśmy razem, a na trzeźwo nie". Wydaje mi się, że nawet nie ma sensu pisać, że znowu się całowaliśmy. Przecież to standard. Po 4,5 piwa musiało się tak skończyć... Ja: Powiedz mi, dlaczego mi na tobie tak zależy? W takich chwilach jest tak wspaniale, tak cudownie, tak idealnie... A wczoraj i dzisiaj jakoś tak... źle. Praktycznie zerowy kontakt, można nawet powiedzieć, że typowo "służbowy" i no... nie wiem, co o tym myśleć... Miałam wczoraj nocować u Niego, ale z racji beznadziejnego samopoczucia (owulacja + kac) zrezygnowałam. Piszę bez sensu.
sobota, 19 kwietnia 2014
O wiele prościej byłoby, gdyby mi nie zależało. Ale może tak musi być? Może to serio przeznaczenie? Nie wiem. Teraz czuję, że cała ta znajomość mnie niszczy. Po kawałku, kawałeczku. Raz są wyznania, szczere wyznania, na trzeźwo, że mu zależy itp. Nawet, jak mu wypomniałam wszystko, co mówił po alko, to potwierdził... A innym razem - głupie teksty, że musi sobie znaleźć jakąś fajną dziewczynę. I co ja mam o tym wszystkim myśleć?
niedziela, 13 kwietnia 2014
- A teraz powiedz mi, co byś zrobiła, gdyby on znalazł sobie inną? A później... Paulina rozmawiała z Karcią o jej "byłym-obecnym": "Salt my wounds but I can't heal the way I feel about you."
środa, 09 kwietnia 2014
Czemu po alko zawsze pada tyle słów i tyle się dzieje... Całowaliśmy się w pubie, jak jacyś gimnazjaliści. On dużo mówił. Za dużo. "Jeśli miałbym teraz oddać serce tylko po to, żebyś Ty żyła, zrobiłbym to bez wahania." Płakałam. Przy ludziach. Nie obchodziło mnie to... "Nigdy nie pozwolę cię skrzywdzić. Nigdy. Rozumiesz? Jeśli ktoś cię skrzywdzi, pozabijam. Za bardzo mi na tobie zależy." Mi też zależy. Znowu płaczę. Kocham go. Tak. Tak cholernie go kocham, że nie potrafię tego wyrazić. Zresztą... Pewnie on już nie pamięta, co mówił wczoraj...
środa, 26 marca 2014
Jakie to głupie i bez sensu, że jestem o niego zazdrosna, mimo że oficjalnie nic nas nie łączy... Jak widać, nadal sama siebie niszczę. Ale, żeby nie dodawać tak bezsensownego wpisu, wstawię utwór z przecudownym tekstem:
wtorek, 25 marca 2014
Wczoraj zacytowałam fragment z "Miasta Upadłych Aniołów" (dla przypomnienia - “Przyciągnął ją do siebie i pocałował. Niektóre rzeczy trzeba zrobić, nawet jeśli jest to zły pomysł.”), a dzisiaj... Dzisiaj to się sprawdziło. Leżeliśmy sobie, gadaliśmy, aż w końcu On się zaczął przytulać i znowu skończyło się tak, że lepiej tego opisywać nie będę.
niedziela, 23 marca 2014
Sama nie wiem, czego chcę. "Wśród elfów krąży legenda o Królowej Zimy, która w czasie zamieci przebiega kraje saniami zaprzężonymi w białe konie. Jadąc, królowa rozsiewa dookoła twarde, ostre, maleńkie okruchy lodu i biada temu, kogo taki okruch trafi w oko lub w serce. Taki ktoś jest zgubiony. Nic już nie będzie w stanie go ucieszyć, wszystko, co nie będzie miało bieli śniegu, będzie dla niego brzydkie, wstrętne, odrażające. Nie zazna spokoju, porzuci wszystko, podąży za Królową, za swoim marzeniem i miłością. Oczywiście, nigdy jej nie odnajdzie i zginie z tęsknoty." Pamiętam, jak kiedyś mi to zacytowano. Wtedy mnie to zabolało. I to bardzo. Teraz chciałabym, żeby to była prawda...
Albo może lepiej to? “Przyciągnął ją do siebie i pocałował.
środa, 12 marca 2014
To głupie, ale ostatnimi czasy strasznie odczuwam tęsknotę. Nawet wyczuwam ją fizycznie. To nic, że widziałam Go zaledwie kilkanaście minut temu - już mi Go brakuje. Powoli zaczyna mnie to przerażać, bo się boję... Boję się, że jak w końcu się zdecydujemy, to coś nie wyjdzie i będziemy cierpieć... Ale też jednocześnie czuję, że właśnie teraz sami się nawzajem niszczymy. Każdy dotyk, powitanie, pożegnanie... i to, że jak wróciłam z przystanku, to w pokoju czułam zapach jego skóry... Każdy fragment mojego jestestwa tak bardzo potrzebuje, by On był obok... Boooże. Już całkiem mi odbija. Muszę się ogarnąć, bo jak zacznie mi jeszcze bardziej zależeć, to... to będzie bardzo źle. Czemu to wszystko jest tak cholernie trudne i skomplikowane? "Wstyd mi tobie wyznać,
sobota, 08 marca 2014
K: Najchętniej to siedziałbym w mieszkaniu tylko. Z jakąś dziewczyną... Kurwa do szczęścia dużo mi nie trzeba xD
Tak. A ja siedzę i ryczę. K: Musisz znaleźć sobie faceta. Bo Ci to szkodzi.
Amen.
wtorek, 28 stycznia 2014
Naprawdę nienawidzę, gdy Kalwas jest pijany. Zwłaszcza tak pijany... Ale i tak dzisiejszy (w sumie to już wczorajszy) dzień zaliczam do udanych. Maciek i Adrian zawsze na plus. Zwłaszcza, że umówiliśmy się też na piątek. Strasznie się jaram faktem, że mają zespół są przystojni i ogólnie super. Ale o Kalwasa się tak dzisiaj martwiłam, że nie wiem... I tak Mu się do tego nie przyznam, ale miałam ogromne wyrzuty sumienia, że tak Go zostawiłam na pastwę Alkusa. Jak się cieszę, że Go odwiózł do domu... W sumie... ja bym nie dała rady. Byłam tak wkurzona, że ledwo się hamowałam, żeby nie dostał w twarz... A od środy sesja!
piątek, 24 stycznia 2014
Naprawdę tak nie jest. No i nadal wierzę w jedno zdanie, które powiedział On, "I tak prędzej czy później ze sobą będziemy."
+ Zostały dwa egzaminy - chemia (w środę) i biologia (w piątek). Trzymajcie kciuki, by zaliczyć na 5!
sobota, 18 stycznia 2014
Ależ wczoraj był przygodowy dzień! Najpierw kolokwium napisane na 97,5% (a tak się bałam), a później kompletnie spontaniczna akcja, czyli podróż na Żabiankę (do Szczura), by przy piwie grać w Bang!. Wraz z Karcią, bo sama bym w życiu nie pojechała. A wracając do samej posiadówki to było bardzo miło. Piwo i Bang (wszyscy strzelamy w Zdunka!) zawsze na plus. Ale w pokoju było tak nadymione od papierosów, że nic nie było widać. Wszystko mi śmierdziało fajami. Nawet stanik... (Wcale sama nie wypaliłam 5 papierosów, wcaaale.) No i może na tym skończę tą bezsensowną pisaninę, bo jeszcze dojdę do jakiś głupich wniosków... "I curse the day my dream became my descent!"
czwartek, 16 stycznia 2014
Jakby ktoś nie zauważył, tytuł notki to sarkazm. Próbuję zrobić zadania na kolokwium z chemii (stężenia, równowaga i właściwości koligatywne - lofffki!), ale nagle wszystko okazuje się ciekawsze. I oczywiście trzeba sprawdzić co tam nowego u pand/koali/pingwinów/żubrów/niedźwiedzi polarnych/orangutanów/słoni/kondorów, a nawet piwa (otwarta fermentacja rlz). Ahhh - studia! To piękny czas! Ponadto już się umawiam na piwo w przyszłym tygodniu. To nic, że niedługo sesja. Ja tam mam luz. W końcu jestem na UG. I w weekend szykuje się uczenie Kalwasa angola (jakbym ja była dobra z angielskiego xd). Pewnie się skończy na jakichś głupich odpałach, a nie nauce. Zresztą jak zwykle z Nim. Znając nas, zrobimy sesje w stanikach na głowie czy coś... Pozdrawiam znad znad zeszytu z zadankami! Can You hear my endless screams?
środa, 15 stycznia 2014
Zbyt duży mętlik, by myśleć o czymkolwiek. Potrzebuję stabilizacji. I otwarcie zakończonych (lub rozpoczętych - zależy, jak patrzeć) historii. "You're everything to me!" Mam wrażenie, że wszystko się plącze, kręci wokół mnie, sprawia, że ogarnia mnie dezorientacja... Z Kalwasem coraz dziwniej. Teraz ciągle naciska na spotkanie, nawet chce ze mną wyjść na miasto (gdzie wcześniej było to nie do pomyślenia). Ponadto odnowienie kontaktu z ludźmi z Elbląga. Nie widziałam ich wszystkich chyba z rok, a rozmawia się, jakby to było zaledwie wczoraj! Dzisiaj pół dnia z zadaniami i zaraz do pubu z Kalwasem. +Czemu zawsze wszyscy chcą mnie całować?! WTF?! "Żałuję, że mnie nie uwiodłaś..."
niedziela, 05 stycznia 2014
Nowy Rok rozpoczęłam od złamania serca niedawno poznanemu chłopakowi. Jakoś nie czuję potrzeby tutaj o nim pisać, bo nie dość, że po jednym spotkaniu stwierdził, że jestem dla niego idealna, to jeszcze jest dwa lata młodszy i w dodatku nosi dres.... No i tak sobie pomyślałam, że jeśli ja komuś złamałam serce, to teraz karma do mnie wraca i będę cierpieć. Oj bardzo cierpieć... Piszę bardziej z potrzeby chociaż lekkiego przesunięcia głazu, który przygniótł mi dzisiaj klatkę piersiową, niż z samego opisania czegokolwiek. Nawet nie wiem, czemu tak zareagowałam. Dlaczego bólem fizycznym? Czy ból psychiczny nie jest wystarczający? No ale zacznijmy od początku... Kalwas był na spotkaniu z koleżanką z uczelni i po powrocie zaczął się zachwycać jaka to ona jest idealna, jaki ma wspaniały charakter, w dodatku ładna i blablabla... A ja z każdą wiadomością miałam więcej łez w oczach. Ale nie płakałam. Mrugnęłam kilkakrotnie i łzy znikały. Już chyba zatraciłam umiejętność płaczu... Jestem niesamowicie smutna i sfrustrowana, a i tak po moich policzkach nie spłynie ani kropla... Tak bardzo chciałabym by złe emocje odeszły wraz ze łzami, ale nie potrafię płakać... Muszę tylko o Nim zapomnieć.
"Mogłaby zamknąć oczy, udawać, że wszystko jest w porządku.
wtorek, 31 grudnia 2013
W sumie dzisiaj Sylwester, więc wypadałoby napisać jakieś podsumowanie mijającego roku... Jednakże sama nie wiem, o czym mam pisać. Najdłuższe wakacje w całości zmarnowałam. Żadnych szalonych wypadów. Żadnych imprez. Żadnych miłości. Kompletnie nic. Ale może to i lepiej? No i teraz studia. Zaszła też w sumie zmiana behawioralna. (Głównie przez Mikołaja.) Uświadomiłam sobie, że nie jestem taką zimną i wredną suką, jaką bym chciała być, a tkwi we mnie altruistka, która bardziej przejmuje się losem innych, niż swoim. Chyba, że to mój egoizm - pomagam innym, by nie widzieć i nie przejmować się swoimi problemami? Nie wiem. To na koniec: Życzę wszystkim szalonego Sylwestra (nie takiego, jak mój, czyli w domu)
środa, 25 grudnia 2013
... humor mam jeszcze gorszy niż wcześniej. Ciągłe rozpamiętywanie, roztrząsanie, myślenie co by było gdyby... Sama się dobijam. Wiem to. Ale świadomość tego nie sprawia, że przestaję rozmyślać... Taaa... Nawet myślę jeszcze więcej, co jest kompletnie irracjonalne. Jak cudownie było jeszcze kilka lat temu, gdy wszystko było takie proste. Bez głupich uczuciowych dylematów, bez stresu, że nie zaliczę sesji, bez ciągłego smutku i autodestrukcyjnych refleksji... I dlaczego dzieci chcą być dorosłe? Przecież to najgłupsze marzenie ze wszystkich... A teraz chciałabym nie czuć nic. Kompletnie nic. Być taka, jak niektórzy mnie opisują - bez serca, zimna, myśląca tylko o sobie, raniąca bez mrugnięcia okiem. Chciałabym, ale nie potrafię. Dlaczego nie potrafię?
wtorek, 24 grudnia 2013
Już dobrych kilka lat nie czuję "magii świąt". To efekt braku wiary w jakiekolwiek bóstwo, czy może kompletne zatracenie wartości i tradycji? Nie wiem. Sama nie potrafię tego ocenić. Wiem tylko tyle, że święta dla mnie to nie święta. Jedyny plus to taki, że odpocznę. Bo, na szczęście, święta spędzam tylko z rodzicami. A na Sylwestra planów jak na razie brak. Pewnie skończy się tak, że będę siedziała z Dwójką lub Polsatem. A! Jeszcze jest TVN. Jestem taka rozchwytywana *sarkazm*. Ale może to i lepiej? Przynajmniej nie zrobię jakiejś głupoty, której później będę żałować... No dobra - żeby chociaż malutki fragment był pozytywny, to: Życzę wszystkim wesołych świąt! A co chcę dostać pod choinkę? Hmm...
niedziela, 22 grudnia 2013
Tak. Ale weź pod uwagę, że później możesz tego cholernie żałować... Nie wiem, czy warto przekraczać pewne granice dla kilku godzin szczęścia.
czwartek, 19 grudnia 2013
Bo w sumie to nie boli mnie sam fakt, że ze sobą nie jesteśmy, tylko to, dlaczego tak się dzieje. No bo niby się przyjaźnimy, a ja kompletnie nic nie wiedziałam o Pauli... I zaczęłam zauważać małe szczególiki w naszym zachowaniu, które zdradzają, że coś jest nie tak. To tak cholernie głupie, a jednocześnie ważne. Przynajmniej dla mnie ważne...
Potrzebuję z kimś pogadać. Bardzo potrzebuję. Bardzo, bardzo, bardzo. |
Archiwum
Zakładki:
Tagi
|